Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/251

Ta strona została przepisana.

korzyści z rzekomych błędów w sposobach działania tamtego. Agis z pobudek patrjotycznych utrzymywał przyjazne stosunki ze związkiem achejskim i szanował Arata, posiadającego więcej doświadczenia. Dla Kleomenesa sprawy Hellady były obojętne: marzył on raczej o hegemonji Sparty, ponieważ zaś dla powodzenia sprawy chciał zdobyć sławę wojenną, a prócz związku achejskiego nie miał przeciwnika, postanowił więc w ten lub inny sposób sprowokować ze związkiem wojnę.
Znaleźć pozór było nietrudno: przyłączywszy, na zasadach sprawiedliwej równości Arkadję do swego składu, związek achejski stał się bezpośrednim sąsiadem Lakoniki — i spory graniczne były nieuniknione. Zaczepnym sposobem działania Kleomenes rzeczywiście osiągnął to, że związek wypowiedział mu wojnę. Wojna toczyła się ze zmiennem szczęściem, przyczem impet młodego króla nie raz tryumfował nad ostrożnością sędziwego Arata. Ale eforowie w Sparcie niechętnie patrzyli na ten w istocie niepotrzebny dla kraju rozlew krwi; ponieważ zaś z ich strony należało się spodziewać jeszcze silniejszego oporu przeciw zamierzonym reformom wewnętrznym, zatem Kleomenes postanowił pozbyć się tego kolegium, które krępowało jego swobodę działania.
Pozostawiwszy swoje wojsko spartańskie w Arkadji, Kleomenes na czele najemników niespodzianie wrócił do Sparty, tak wyrachowawszy, by wejść do miasta wówczas, gdy eforowie wspólnie spożywali obiad; kazał ich otoczyć i zamordować, jak również i tych, którzy im pośpieszyli z pomocą. Nazajutrz rano zwołał zgromadzenie ludu; zwrócił uwagę na to, że prawo Likurga nie uznaje eforów; że konieczną rzeczą jest wrócić do ustawy pierwotnej; że przy przewrotach państwowych gwałt jest nieunikniony i t. d. Ponieważ zręcznie zakończył swoją mowę obietnicą natychmiastowego podziału ziemi, przyjęto ją z zapałem — i zabójstwo eforów pozostało bezkarne. Drugi król, brat Agisa, Archidam — uważał za właściwe Spartę opuścić; wielu innych Spartan, w obawie przed niebezpieczeństwem, też poszło za nim.