Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/477

Ta strona została przepisana.

ucieczki, schronił się w Hiszpanji u swego przyjaciela, Wibjusza. Ale i tu był narażony na niebezpieczeństwa. Wibjusz nie mógł się zdecydować, aby go przyjąć w swym domu, i wyznaczył mu na mieszkanie nadmorską jaskinię, obszerną i doskonale przygotowaną, aby w niej było można przebywać we dnie i w nocy. Tu spędził Krassus osiem miesięcy w wielkiej tajemnicy, przyczem Wibjusz nietylko zaspokajał wszystkie jego potrzeby, ale nawet otoczył go zbytkiem. Po śmierci Cynny — wyruszył do Afryki i przyłączył się do Metella Pobożnego, potem zaś przeszedł do Sulli. Sulla przyjął go życzliwie, ale w każdym razie nie cenił tak wysoko, jak Pompejusza, z którym Krassus, z tego powodu namiętnie jął rywalizować. Sulli okazał dość poważne usługi, nie zapomniał jednak o sobie: chciwość złota jeszcze bardziej nim zawładnęła. Cel swój tym razem osiągnął w pełni: straszliwe proskrypcje umożliwiły mu skupowanie za bezcen posiadłości skazańców. Dzięki operacjom, przed któremi wzdrygali się ludzie o sumieniu wrażliwszem, Krassus został najbogatszym człowiekiem w Rzymie; ale za to specjalnie do niego przyczepiło się wzgardliwe przezwisko, którem Rzymianie określali ludzi skupujących dobra proskryptów — przezwisko Sector (właściwie «siekacz», czyli skupujący majątki, posiekane na części). Ale w życiu prywatnem był on miłym i usłużnym, chętnie pomagał niezasobnym przyjaciołom i pożyczał im pieniądze bez procentów, choć coprawda, natarczywie później żądał zwrotu sum pożyczonych. — Następujące po dyktaturze Sulli dziesięciolecie Krassus przepędził w Rzymie, starając się wszelkiemi sposobami rozszerzyć swoje wpływy. Pod względem zasług wojennych, wobec takiego trybu życia, nie mógł się równać z nieobecnym w Rzymie Lukullem ani Pompejuszem, tem niemniej jako naczelnik wojska uważany był za jednego z najlepszych, dzięki swemu wybitnemu udziałowi w wojnie domowej.
Teraz, wobec pogromu ze strony Spartakowców, przypomniano sobie o nim — i Krassus chętnie przyjął