Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/479

Ta strona została przepisana.

wytępił, gdyby Spartak, który się na czas zjawił, nie ocalił resztek. Rozkładu jednak ta pomoc nie powstrzymała — i Krassowi znów udało się zaatakować powstańców. Odniósł pełne zwycięstwo, wyciąwszy zgórą 12.000 niewolników; wszyscy padli z ranami w piersiach, walcząc do ostatniego tchnienia.
Tymczasem Pompejusz, ukończywszy wojnę Sertorjańską, wracał do Italji i miał ochotę odebrać Krassowi wawrzyny. Krassus nie miał prawa stawiać przeszkód, gdyż sam go przywolał na pomoc. Tembardziej pałał żądzą zakończenia wojny, zanim Pompejusz pokaże się w Italji. Z tem pragnieniem szedł na spotkanie Spartaka, który również wolał się zetrzeć z każdym dowódcą rzymskim oddzielnie. Decydująca bitwa rozegrała się w nieznanem nam bliżej miejscu, w Apulji. Kiedy Spartakowi przyprowadzono konia, własnym mieczem wobec wojska go przebił: «w razie zwycięstwa, zawołał, będziemy mieli więcej koni, a do ucieczki koń mi niepotrzebny».
Walczył jak lew; dwóch setników zabił ręką własną, starając się dotrzeć do Krassa, ale nie mógł tego dokazać. Rzymska wytrwałość ostatecznie wzięła górę: mężny herszt buntowników, otoczony, poległ, a jego wojsko zostało rozproszone. Uciekające bandy jednakże rogromił Pompejusz, który z tego powodu napisał do senatu, że Krassus wygrał tylko bitwę, on zaś — wojnę.
Nienawiść Krassa do Pompejusza jeszcze się wzmogła. Uroczystości tryumfu — tryumfu nad zbiegłymi niewolnikami! — Krassus nawet się nie domagał; mały tryumf, czyli «pieszy» (t. zw. owację) otrzymał, ale i ten przyniósł mu więcej drwin, niż zaszczytu. Tak szybko zapomnieli Rzymianie o minionych opałach.
W każdym razie groźna wojna się skończyła: płomień Westy znów płonął równem, cichem światłem. Czy na długo?

59. POMPEJUSZ WIELKI

Tysiące krzyżów z przybitymi na nich niewolnikami przez parę miesięcy służyły jako osobliwa ozdoba