Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/515

Ta strona została przepisana.

Ale zanim te nadzieje miały się ziścić, nastąpiło zdarzenie, w istocie drobne, które jednak nabrało pierwszorzędnego znaczenia dzięki osobie bohatera, którym był P. Klodjusz. Znamy go już — tak samo zresztą, jak ówczesny Rzym — ze strony wybitnie ujemnej: był owym warchołem, który niegdyś wywołał rokosz w armji Lukulla. W życiu prywatnem był poprostu łotrem i hulaką, jakich w Rzymie było wówczas wielu; ale zarazem był on członkiem patrycjuszowskiej rodziny Klaudjuszów, korzystał więc niekiedy z przywilejów swego pochodzenia... Nie zawsze jednak, a nawet nie często: żyjąc przeważnie na nizinach społecznych, wolał nawet sposobem ludowym nazywać się Clodius, zamiast Claudius.
Otóż istniał w Rzymie obyczaj, że niewiasty ze znakomitych rodów corocznie odprawiały tajemną uroczystość nocną, tak zwanej Dobrej Bogini (Bona Dea), w domu któregoś z wyższych dygnitarzy. W roku 62-im zaszczyt ten przypadł domowi Cezara, który był pretorem i najwyższym kapłanem (pontifex maximus). Było to święto czysto kobiece, tak, że wszyscy mężczyźni, nie wyłączając gospodarza, powinni byli na tę noc dom opuścić. Z takiej okazji postanowił właśnie skorzystać Klodjusz, który dawno już zabiegał o względy żony Cezara, pięknej Pompei. Czy posiadł jej wzajemność — nie wiemy; dość, że przebrany za flecistkę, wcisnął się podczas zakazanej nocy do domu najwyższego kapłana: może się tak umówił z Pompeją, a może chciał jej serce zdobyć swem zuchwalstwem. Ale twarz Klodjusza znano w towarzystwie rzymskiem; matka Cezara zwróciła uwagę na podejrzaną flecistkę, wszczęła alarm — i sprawa mogłaby się na miejscu skończyć bardzo smutnie dla śmiałego hulaki, gdyby nie to, że przekupiona służąca ułatwiła mu ucieczkę.
Chociaż był to skandal w wielkim świecie towarzyskim, i to skandal istotnie pierwszej klasy, to jednak nie omieszkano rozdmuchać go do rozmiarów wielkiej afery politycznej. Oczywiście święto zostało sprofano-