Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/60

Ta strona została przepisana.
10. KAMILLUS

Zewnętrzni wrogowie Rzymu byli zawsze ci sami: Wolskowie Ekwowie na południu, Etruskowie na pół| nocy. Ci ostatni zwłaszcza byli bardzo liczni, i gdyby się połączyli, Rzym nie mógłby się im oprzeć. Ale właśnie tej jedności między nimi nie było; był to kruchy związek dwunastu miast, z których każde działało na własne ryzyko.
Z owych miast najbliższe Rzymu były Weje (Veji), których dzielnica zaczynała się tuż za Tybrem. Raz jakoś ich król kazał zabić posłów rzymskich; wynikła z tego wojna, poczem zawarto zawieszenie broni. Teraz w r. 406 termin zawieszenia broni minął i wojna rozpoczęła się nanowo. Rzymianom powiodło się okrążyć i oblec Weje; nie chcąc przerywać oblężenia, postanowili, że odtąd wojnę prowadzić będą latem i zimą: dotychczas wojowano tylko w lecie, a na jesień wojska wracały do domu. Jednakże oblężenie przeciągnęło się | długie lata: Wejeńczykom udawało się od czasu do czasu przerwać koło blokady i gromadzić aprowizację, a mury stały niewzruszone.
Nakoniec w dziesiątym roku oblężenia Rzymianie znaleźli dostojnego wodza, mężnego i wytrwałego. Był to Marek Kamillus. Uznawszy za rzecz niepodobną wziąć miasto szturmem, kazał kopać długi korytarz podziemny tak obliczony, żeby jego wyjście przypadło na samym rynku miejskim. Powiadają, że pewnego razu Wejeńczycy składali ofiarę bogini swej, Junonie; należy zaś wiedzieć, że Etruskowie słynęli ze sztuki przepowiadania przyszłości podług rysunku wątroby zwierzęcia ofiarnego. I oto, gdy zwierzę ofiarne było już zabite, i wypatroszone, wróżbita, zbadawszy wątrobę, zawołał: „Radujcie się, obywatele! Junona da zwycięstwo temu, kto jej złoży tę ofiarę”. Słowa te usłyszeli Rzymianie, znajdujący się pod ziemią tuż wpobliżu; jeszcze kilka uderzeń motyki — a bruk rynku się zapadł, z pod ziemi zaś wysunęła się wić rycerzy: pierwszy z nich natych-