dokładnie rozpoznać nie możemy. Przed klęczącą stoi nad wyraz ciekawa postać kobiety z czarnemi skrzydłami. Jest ona napół naga, na nogach nosi wysokie koturny[1]. Ręką lewą coś jakby od siebie oddalała, w prawej zaś trzyma trzcinę, którą chłosta piękną dzieweczkę z grupy następnej. W tej grupie widzimy starszą niewiastę w pozycji siedzącej, na kolanach jej składa głowę strwożona dziewczynka, na której plecy spadają razy, co zaś najciekawsze — owa siedząca niewiasta nietylko nie broni swej towarzyszki przed chłostą, lecz nawet pełnym łagodności ruchem odsuwa z jej pleców himation, aby uderzenia spadały na obnażone ciało.
- ↑ Właściwie są to raczej endromides; mały chłopiec, odczytujący formuły ze zwoju ma również wysokie obuwie — t. zw. embades. Sądzę że obuwie u tych postaci wyróżnia je w gronie całego thyasosu i że nasuwa się tu pewna analogja z koturnem aktora greckiego, ubranego wogóle w strój kapłana boga Dionizosa. Koturn w epoce klasycznej i przed nią nie był podwyższony, lecz miał wysoką cholewkę; por. O. Navarre Le theatre grec. Paryż. 1925, str. 198—202.
Co do chłosty, — por. Pausanias, VIII, 23, 1... „καὶ ἐν Διονύσου τῇ ἑορτῇ κατὰ μάντευμα ἐκ Δελφῶν μαστιγοῦνται γυναῖκες”
niam multa sunt, cogor, in Italiae compitis quaedam dicit (Varro) sacra Liberi celebrata cum tanta licentia turpitudinis, ut in eius honorem pudenda virilia colerentur, non saltem aliquantum verecundiore secreto, sed in propatulo exultante nequitia.”
Wobec tego phallos w kulcie dionizyjskim nikogo w stolicy nie raził.