dach italskiego Libera[1], a przecież kult Libera był staro italskim [2]. A więc, jeśli bachanci i bachantki, oskarżeni w r. 186, szerzyli orgjazm, to nie byli nowatorami na terenie Rzymu. Zarzucano im również morderstwa dokonane na tle religijnem, mianowicie, aby móc złożyć ofiary ludzkie. Nie wiemy, czy to była prawda, czy fałszywe li tylko oszczerstwo.
Nie odważyłbym się twierdzić, jak Reinach[3], że był to wymysł; raczej sądzę, że miało to miejsce w sporadycznych wypadkach, lecz i to nie było nowością w religijnym życiu Rzymian, wbrew Liwjuszowi, który twierdzi, że ofiary takie były minime romano ritu[4]; mówią o ofiarach ludzkich antykwaryści tej miary co Plinius, Festus, Macrobius[5].
3. Trucicielstwo. Zarzucano bachantom również trucicielstwo. I to nie było nowem oskarżeniem, albowiem w r. 331/330 rozegrał się w Rzymie proces przeciwko matronom z najznakomitszych rodzin, które posądzono o haniebne otrucie mężów i synów, sama opowieść Liwjusza o tych wypadkach cierpi na brak logicznego związku między poszczególnemi punktami relacji, a również źródła jego były tu niejednolite[6], co potwierdza przypuszczenie, że stoimy wobec faktu posądzenia o zbrodnię, lecz niema udowodnienia winy. Podobnie i w sprawie bachantów z r. 186 wszystkie zarzuty natury kryminalnej stanowią arsenał zatrutych strzał skierowanych przeciw uczestnikom kultu. Liwjusz, człowiek epoki augustowskiej, chętnie idzie za wersją moralizatorską. Przyjemnie mu uznać, że zarzuty, jakiemi obarczono bachantów, są prawdziwe i że władza rzymska stanęła w obronie czystości obyczajów. Historyk ulega tu powszechnej tendencji obozu Augusta.
4. Refleksy w komedji. Istotną i prawdziwą winę bachantów stanowiła, jak sądzę, opozycja polityczna. Niedarmo Annia Paculla, Kampanka[7], objęła ster misterjów bachicznych, celowo wprowadziła tam swoich synów. Plautus w Trinummusie podkreśla ironicznie „cierpliwość” kampańczyków; znamienna to, patientia wobec słynnej przysłowiowo „superbia Campana”, podrażnionej przez akt surowej kary z r. 211.