Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

Na gorący ten traktament
Nie czekają lube dziatki,
lecz ogromny czyniąc zamęt,
wszystkie nikną z oczu tatki.

Gdy Niedziela to zobaczy,
drzwi zamyka pocichutku
i mężulka miodkiem raczy,
gładząc rączką po podbródku.