Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.

— Stój! Stój! — krzykną dzieci ostro.
Błysła w słońcu plama złota,
bums! i za malutką siostrą
już się zwarły wielkie wrota.

— Czekaj! Puszczaj! Wielki panie!
Dzieci nagły strach opęta.
Nuż Sobótce się co stanie?
a tu brama zatrzaśnięta!

Hurmem rzuci się dzieciarnia,
szturm przypuszcza jeden, drugi;
chłopców taki szał ogarnia,
że z nich potu płyną strugi.

Trzeba przyznać, że gromada
bardzo swoją Butkę kocha,
ale próżno krzyczy: — Zdrada! —
próżno Środa głośno szlocha.

Próżno każdy kopie, stuka,
z gniewu, żalu i urazy
zapomnieli zleceń kruka,
żeby skrobnąć w drzwi dwa razy!