Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

Kto uczciwy,
bramą wchodzi;
przez mur
wchodzi
jeno złodziej!

Środa czuje nagłą trwogę.
— Chłopcy! — głośno się odzywa,
przez mur przejść wam nie pomogę,
to jest droga nieuczciwa!

— Proszę! co mi za pogróżka! —
Wtorek jej odburknie w złości.
— To niech mądra jejmość wróżka
bramą wpuszcza swoich gości.

Środa swoje, chłopcy swoje,
gdy wtem Piątek cienko piśnie:
— Ajajajaj! dzieci moje!
ajajajaj! tam są wiśnie!

Prawda! wisien strumień cały
przez mur ku nim się przelewa
i myśl rodzi w dziatwie małej,
jakby dostać się do drzewa?