Strona:PL Zofia Rogoszówna - Koszałki-Opałki.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

KUM, KUM, KUMA, KUM,
Kum, kum, kuma, kum,
— Co gotujesz, siostro?
— Groch, groch, groch.
— Dasz mi też?
— Dam, dam, dam.
— Masz męża?
— A ty siostro?
— Nie mam, nie mam...
— Gdzie poszedł?
— Wziął go pan.
— Jaki pan?
— Pan bocian!
Rechu, rechu, rech, rech, rech!
Kle! kle! kle! kle! kle!





— GDZIE TY IDZIESZ, BARANIE?
— Do Krakowa, mospanie.
— Co tam robią w Krakowie?
— Ludzie chodzą na głowie,
Ślepy kowal konia kuje,
Srebrnym batem pośmiguje
es! es!
a to stary pies!



ZAJĄCZKU, ZAJĄCZKU,
zjadłeś nam kapustkę,
jak cię tato złapie,
sprzeda cię za szóstkę.

Zajączku, zajączku,
nie wchodź w nasz zagonek,
bo ci mama sypnie
soli na ogonek.

A jak ci posoli
ogoneczek bury,
to cię chwyci w garście
i złupi ze skóry.





JABŁUSZKO RUMIANE,
jak ja cię dostanę,
jedno mi zleciało,
lecz to dla mnie mało.
Oj dana!

Ale wiem co zrobię,
drugie poślę tobie,
jak się namówicie,
oba wraz zlecicie.
Oj dana!