(BALLADA)
— Wyjeżdżaj braciszku, bo już na cię czas —
bo sam nie przejedziesz przez ten gęsty las.
Braciszku — braciszku! weź ten kwiatek w dłoń,
w każdej złej przygodzie dzwoń dzwoneczkiem — dzwoń!
Do piersi — braciszku — wdzięczny kwiatek tul!
ten dzwoneczek polny dał mi leśny król!
Braciszek zatoczył koniem w ciemny bór,
a w tem nań wyskoczył rozbójniczek z gór.
— Piękny paniczyku! trzos twój złotem lśni!
Razem z dukatami życie wydrę ci! —
i godząc weń nożem, krzyknął groźnie: „Giń!“ —
gdy wtem dzwonek polny zabrzmiał: „dziń — dziń — dziń!“
Na srebrny głos dzwonka stał się wielki cud:
na zbójnika runął cały leśny lud.
Wali na zbójnika krasnoludków czerń —
pęta, wiąże, mota w głóg, w tarninę, w cierń.
Raz jeszcze zawołał srebrny dzwonka ton,
złemu zbójnikowi wróżąc rychły skon.
Spętany głogami leży srogi zbój,
a rycerzyk szepcze: „Dzięki, kwiatku mój!“