Ta strona została uwierzytelniona.
rzy wraz z całem weselem mieli na drugi dzień po ślubie zjechać do rodziców Kuby.
Ciotka Gomulakowa, która aż z Rzeszowa przyjechała pomagać mamie, nibyto dzieci wyganiała na pole, zamykała przed niemi kuchnię i komorę, ale co raz to któreś ku sobie wołała i temu dała garść suszonych śliwek, tamtemu parę orzechów, a jeszcze innym: po kawałku placka, który się nie udał. No, i przy tych śliwkach, orzechach, kawałkach nieudanego placka, dzieciom czas prędko schodził, tem prędzej, że i one nie próżnowały. Z Jóźkiem od sąsiada Antoniego, zrobiły śliczną bramę z choiny i jałowców. Ludwinka z Hanusią ozdobiły sień różami z białej, czerwonej i różowej bibułki. Wień-