małemi dłońmi dzieci, wjechał umajony białemi kwiatami wóz, a z niego zeskoczył Kuba i żona jego — Karolka.
I zobaczyły dzieci, jak Kuba i Karolka do nóg się pokłonili ich rodzicom, matka do serca Karolkę przycisnęła i powiedziała — Witaj córko! — a Karolka z płaczem zaczęła ją po rękach całować, a i mamie puściły się z oczu łzy gorące, i padały na mirtowy wianuszek i złote warkocze synowej.
— Witaj nam córko — powiedział i tata i w czoło pocałował Karolkę, a potem uściskała ją babka i ciotki, a Karolka całowała się ze wszystkimi i z Ludwinką, i Frankiem, i Hanusią, i Agniesią, i nawet z małem Marysiątkiem.
— Musicie mnie lubić, bo ja już teraz wasza, — mówiła, uśmiechając się słodko, a dzieciom aż serduszka topniały z uciechy, że ta śliczna, miła Karolka jest teraz naprawdę ich, i że będzie mieszkała zaraz koło ich obejścia, w wesołej, zielenią umajonej chałupie.
I kiedy tak zwartem kołem otoczyli młodziutką bratową, ściskając ją do uduszenia, raptem wysunęła się ciotka Gomulakowa i wysypała na głowę Karolki, cały garniec cukierków, pierniczków
Strona:PL Zofia Rogoszówna - Wesele Kuby.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.