czem obraziła, to przebacz mi, tak, jak ja tobie przebaczam...
— Nie mam ci nic do przebaczenia — załkał pan de Rionne. Byłaś dla mnie zawsze tak dobrą. Różność naszych charakterów rozdzieliła nas... Widzisz, ja płaczę... pogrążony jestem w rozpaczy...
Blanka uśmiechnęła się do niego.
— Pożegnaj się ze mną — rzekła. — Przysięgam ci, że nie gniewam się na ciebie... Może później kiedyś to zapewnienie stanie się dla ciebie pociechą... ja przynajmniej gorąco tego pragnę...
Umilkła a pan de Rionne zapytał:
— Jakie są twoje ostatnie życzenia?
— Mie mam żadnych — odparła — nie żądam od ciebie niczego, ani nie udzielam ci żadnej rady... Czyń tak, jak ci serce będzie dyktowało... Bądź zdrów — dodała po chwili szeptem ledwie dosłyszalnym — nie płacz...
Uczyniła ręką ruch, jakby go chciała oddalić i przymknęła powieki Pan de Rionne odszedł w kąt pokoju, nie mógł jednak odwrócić na chwilę oka od straszliwego widoku.
Posłano po lekarza, który też niebawem przyszedł, silnie o tem przekonany, że jego obecność na nic się już tu nie przyda. Zjawił się także sędziwy kapłan, który już rano po-
Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/20
Ta strona została skorygowana.