Dopiero nad wieczorem opuścił swój pokój. Chciał raz jeszcze zobaczyć panią de Rionne ale nie miał odwagi wejść do żałobnego przybytku zmarłej. Powrócił do siebie na poddasze i rzucił się na łóżko, a wkrótce zasnął tak twardo, że obudził się dopiero późnym rankiem dnia następnego.
Z ulicy doszedł go przytłumiony zgiełk zmięszanych głosów ludzkich. To kondukt pogrzebowy wyruszał w drogę. Daniel ubrał się z pospiechem i zbiegł na dół. Był jeszcze czas.
Przy wynoszeniu trumny powstało na bulwarze małe zamieszanie. Uczestnicy żałobnego obrzędu przybyli bardzo licznie i pochód mógł tylko powoli i z trudnością się ugrupować.
Pan dc Rionne w towarzystwie szwagra szedł tuż za trumną. Jego siostra, młoda kobieta, której jasne spojrzenie przebiegało z żywością po tłumie, wsiadła do powozu. Tuż za panem de Rionne szli najbliżsi znajomi, a dalej służba. Pomiędzy tych ostatnich wmięszał się Daniel. Zamykały pochód liczne tłumy, posuwające się już bez żadnego porządku.
Rodzina de Rionne posiadała na cmentarzu swój murowany grobowiec w formie gotyckiej kapliczki. Gdy kondukt stanął na tem miejscu, był już o połowę mniejszy.
Duchowieństwo odspiewało ostatnie pieśni,
Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/25
Ta strona została skorygowana.