ma począć, oczekiwał odezwania się pana de Rionne.
Ale pan de Rionne wcale go nie zauważył. Przebiegł szybko przez salon i wszedł do pokoju w którym znajdowała się Julja. W tej chwili rzeczywiście oburzony był do żywego zuchwałością swej dawnej kochanki.
Nie podsłuchując wcale, słyszał jednak Daniel dokładnie całą rozmowę, prowadzoną w przyległym pokoju.
— Czego pani chcesz tutaj? — zapytał pierwszy pan de Rionne głosem, zbyt wyraźnie zdradzającym gniew i niezadowolenie.
— Chciałam pana odwidzić — odparła Julja spokojnie.
— Zakazałem pani do mnie przychodzić, a teraz, kiedy jestem w żałobie, powinnaś pani tem bardziej pamiętać o tym moim zakazie.
— A więc mam odejść?
Pan de Rionne zdawał się nie słyszeć tego pytania i ciągnął dalej jeszcze donioślejszym głosem.
— Obecność pani tutaj jest co najmniej niestosowną. Sądziłem, że masz pani więcej serca i rozsądku...
— A więc oddalam się!
I zaczęła się śmiać znowu, udając, jakoby rzeczywiście gotowała się do odejścia. Pan de
Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/40
Ta strona została skorygowana.