sprawę. Wiedz tylko, iż czuję się szczęśliwy, bo osiągnąłem to, do czego-m dążył od lat dwunastu.
Zamiast odpowiedzi, Jerzy uścisnął mu rękę. Pojął, że rozstanie jest konieczne.
Nazajutrz opuścił go Daniel ze łzami w oczach. Noc spędził bezsennie, jakby żegnając się z pokojem, którego ściany tak były mu drogie, którego chyba nigdy już nie obaczy.
Na ulicy już będąc, mówił do Jerzego.
— Odwiedzę cię, o ile możność najrychlej. Nie miej do mnie żalu, pracuj za dwóch.
I pomknął szybko naprzód...
Niebawem potem znalazł się w gabinecie p. Deputowany, wysłuchawszy go, zapytał, jakie ma przekonania pokątne.
— Liberalne! Nieprawdaż? sam szybko dodał.
— Oczywiście! Brzmiała odpowiedź młodzieńca.
Po kilku jeszcze pytaniach, oświadczył Tellier, że przyjmie usługi Felliera.
Wśród tych układów, przerywał Tellierowi z sąsiedniego pokoju dźwięczny, uroczy głosik, wołając ciągle: „Wujaszku! Wujaszku!“ W końcu drzwi się otwarły: wpadła do gabinetu dorosła, młoda panienka, pokazując Tellierowi dwie papugi, które niosła w złoconej klatce.
Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/49
Ta strona została skorygowana.