Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/72

Ta strona została skorygowana.
XII.

W Paryżu udał się natychmiast do Jerzego który przyjął go ze zdumieniem, lecz zarazem z całą serdecznością.
Daniel oświadczył mu, że przybywa, by wrócić do wspólnej od tak dawna na kołku wiszącej pracy.
Powziął to postanowienie w drodze. Obowiązkiem jego było starać się o sławę, bo ona tylko mogła zbliżyć go znowu do celu. Jedynie jako sławny, wpływowy, mógł teraz zdziałać coś dla Joanny.
Z zapałem wzięli się przyjaciele do dzieła i w krótkim wykończyli je czasie. Praca ich ściągnęła na siebie ogólną uwagę. Mówiono o niej nietylko w kołach uczonych, lecz nawet w salonach, dokąd rozgłos autorski nieczęsto zaczął dochodzić.
Pewnego dnia na wezwanie Jerzego, udał się z nim Daniel na wieczór do pewnej znakomitej rodziny.
Jedna z pewnych osób, które przybyły po ich wejściu, była Joanna wsparta na ramieniu Lorina. Zmieniła się bardzo; ust jej nie ukraszał już niewinny wesoły uśmiech, a powieki jakby nabrzękłe, zdradzały, że znać aż nazbyt często wydobywał się z pod nich łez strumień.
Lorin ujrzawszy przyjaciół, zadowolony że