Strona:PL Zola - Atak na młyn.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

na sztabach wpuszczonych w ścianę, która wiodła od koła na strych, służyła zaś młynarzom do doglądania w razie potrzeby niektórych części maszyneryi młyna. Później urządzenie tychże zmieniono i drabina, nieużywana, znikła od dawna pod grubą warstwą bluszczu, obrastającą gęsto mur młyna z tej strony.
Franciszka, przekroczywszy odważnie parapet swego okna, ujęła za żelazne pręty i znalazła się w próżni. Poczęła zstępować na dół po szczeblach. Suknia przeszkadzała jej bardzo. Naraz kawałek rumowiska oderwał się od muru i wpadł w rzekę z pluskiem. Zatrzymała się, uczuwszy zimny dreszcz. Pojęła jednak natychmiast, że spadek wody, jej szum nieustanny, pokrywają w pewnem oddaleniu wszelki odosobniony łoskot i poczęła zstępować śmielej, rozsuwając stopą gąszcz bluszczu, dopóki, dosięgnąwszy bucikiem żelaznego szczebla, nie wsparła się na nim. Znalazłszy się na wysokości izby, będącej więzieniem Dominika, zatrzymała się. Nieprzewidziana przeszkoda omało nie odebrała jej całej odwagi: okno tego piętra nie znajdowało się tuż pod jej oknem, lecz nieco dalej od drabiny, a kiedy wyciągnęła ku niemu rękę, nie była w stanie nic więcej namacać prócz nagiej ściany. Miałaż wrócić do siebie, nie doprowadziwszy swego planu do końca? Ręce jej już omdlewały z wysiłku a szum Mozelli na dole zaczynał przyprawiać o zawrót głowy. Po-