zamykały w pośród swej gęstwy kręgiem dwie zaciekłe gromady walczących, a niezliczone źródełka, krynice i strumyki zdawały się pod stopami ludzi syczeć, łkać i jęczeć.
Franciszka siedziała ciągle skulona i nieruchoma naprzeciw zwłok Dominika. Ojciec Merlier, trafiony jakąś zbłąkaną kulą, leżał bez życia opodal. Aż kiedy Prusacy wybici zostali co do nogi, szczątki młyna zaś ogień ogarnął, — kapitan francuski ukazał się na podwórzu. Był to jego pierwszy sukces wojenny od początku kampanii. To też rozpłomieniony nim, prostując dziarsko swą smukłą, wysoką postać, śmiał się z całego serca obliczem, promieniejącem radością, która jeszcze piękniejszym czyniła młodego zucha. Poznawszy zaś w pewnem oddaleniu Franciszkę, ogłupiałą między trupami narzeczonego i ojca, u stóp płonących zwalisk młyna, oddał jej szablą pełen gracyi wojskowy ukłon i zawołał:
— Zwycięstwo! Zwycięstwo!...
Strona:PL Zola - Atak na młyn.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.