Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/176

Ta strona została przepisana.
KSIĘGA DRUGA.
I.

Dwa szerokie okna starannie zasunięte firankami z grubego perkalu, oświecały pokój przesianą białością świtu. Pokój ten obszerny a wysokim sufitem, miał meble stare w stylu Ludwika XV, z drzewcem na biało pomalowanem i z czerwonemi kwiatami na tle usianem liśćmi.
Na ścianach pomiędzy oknami, nad drzwiami, po obu stronach alkowy, widniały jeszcze z dawnych malowideł różowe brzuchy i plecy amorków lecących gromadami, bawiących się w jakieś niedostrzegalne już gry a ściany wykładane po brzegach drzewem z pozostawianemi pośrodku owalnemi miejscami na malowidła, podwójne drzwi, zaokrąglony sufit, niegdyś z tłem niebieskiem, obramowany kartuszami, medalionami, kokardami, cielistego koloru, wszystko, zacierając się przybrało ogólny ton szary, bardzo łagodny, tchnący jeszcze rozczuleniem tego zwiędłego raju. Wprost okien duża alkowa otwierająca się pod nagromadzeniem obłoków rozsuniętych przez amorki gipsowe, po-