Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/329

Ta strona została przepisana.

dzącem słońca, miało obłoki nieruchome, obłoki z rozkoszy omdlałe, z których spływały na ziemię nadludzkie zachwyty. Było to zwycięztwo zwierząt, roślin i rzeczy, które pragnęły, by tych dwoje dzieci weszło w nieśmiertelność życia. Park przyklaskiwał potężnie.