Po odmówieniu Pater, ksiądz Mouret, pochyliwszy się przed ołtarzem, poszedł na stronę Epistoły. Potem zeszedł, przeżegnał dużego Fortunata i Rozalię, klęczących obok siebie na brzegu stopnia.
— Ego conjungo vos in matrimonium in nomine Patris et Filii et Spiritus sancti.
— Amen — odpowiedział Wincenty, który służył do mszy, patrząc z pod oka ciekawie na minę swego dużego brata.
Fortunat i Rozalia pochylali podbródki, nieco wzruszeni, chociaż klękając, trącili się byli łokciami, aby się pośmiać. Tymczasem Wincenty poszedł po tackę i kropidło. Fortunat położył obrączkę na tacce, gruby srebrny pierścionek, zupełnie gładki. Skoro ksiądz poświęcił takowy, kropiąc go na krzyż, oddał go Fortunatowi a ten włożył go na czwarty palec Rozalii, której ręka pozostała zazieleniona plamami od traw, niedającemi się zmyć mydłem.
Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/344
Ta strona została przepisana.
KSIĘGA TRZECIA.
I.