Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/352

Ta strona została przepisana.

zbawieniem jego w chwilach upadku. Niech cię ma zawsze u swego boku, niby dar łaski. Niech dość mu będzie dłoń wyciągnąćby twoją napotkał. I tak, idąc we dwoje, nie zbłądzicie nigdy i znajdziecie szczęście w wypełnianiu prawa bożego. O, droga siostro moja, droga córko moja, twoja pokora pełna jest słodkich owoców, z niej wyrosną twoje cnoty domowe, radości ogniska twego, wszelkie szczęście pobożnych rodzin. Miej dla małżonka twego słodycz Racheli, mądrość Rebeki, długą wierność Sary. Powiedz sobie, że życie prawe do wszelkiego dobra prowadzi. Proś Boga codziennie o siły do życia jak kobieta szanująca swe obowiązki, kara bowiem byłaby straszną, utraciłabyś ukochanie twoje. O, żyć bez miłości, oderwać ciało swego ciała, nie należeć już do niego, co jest połową ciebie, konać zdala od tego, co się kochało! Wyciągałabyś ręce; a on odwróciłby się od ciebie. Szukałabyś rozkoszy, a znalazłabyś tylko wstyd w głębi swego serca. Usłysz mię, córko moja, w tobie to, w twej czystości, w twem poddaniu się, w miłości twej, Bóg złożył moc waszego związku.
W tej chwili śmiech się ozwał na końcu kościoła. Dziecko zbudziło się na krześle, gdzie je była położyła Teuse. Ale nie złościło się teraz; śmiało się samo, wydobywszy z pieluch drobne różowe nóżki, któremi poruszało w powietrzu. Nóżki te właśnie pobudzały je do śmiechu.
Rozalia, znudzona przemową księdza, obróciła żywo głowę, uśmiechając się do dziecka. Ale widząc