Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/379

Ta strona została przepisana.

cho jakieś frazesy, w których imiona Jezusa i Maryi powracały nieustannie. Kiedy Teuse, która poszła była po lampę, powróciła do kościoła, zapytała tylko księdza:
— Zatem farby i pendzle wynieść mam na górę?
— Tak — odrzekł — to już skończone, a co do reszty, zobaczymy póżniej.
Siła naprzód wszystko zabrawszy, milcząc, by nie powiedzieć zbyt wiele. A gdy ksiądz Mouret trzymał jeszcze owe dwa zeschłe bukiety w ręku, Brat Archangiasz krzyknął, przechodząc koło kurników:
— Niechże to ksiądz wyrzuci!
Ksiądz zrobił jeszcze parę kroków z głową spuszczoną, poczem, rzucił kwiaty przez płot, na gnojowisko.