Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/437

Ta strona została przepisana.

łeś. Bóg, pozwoliwszy na to, nie może karać nas do tego stopnia.
Była na progu. Dodała:
— Słuchaj, codzień o zachodzie słońca, będę na końcu ogrodu, w miejscu gdzie mur jest zwalony... Czekam cię.
I odeszła. Drzwi od zakrystyi zamknęły się z przytłumionem westchnieniem.