Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/90

Ta strona została przepisana.

pisklęcia, iż zdumiewała głęboko ludzi, dla których jedno małe kurczę nie różni się niczem zupełnie od drugiego małego kurczęcia. Jej kurnik stał się tym sposobem całym krajem, w którym ona była panią samowładną; krajem z organizacją bardzo skomplikowaną, zakłócanym przez rewolucye, zaludnionym przez istoty najrozmaitsze, których kroniki ona jedna znała. Ta pewność instynktu sięgała tak daleko, że odróżniała węchem bełtuny między jajami wysiadywanemi i oznajmiała naprzód ilość małych w pokocie królika.
W szesnastym roku, kiedy przyszła dojrzałość dziewicza, Dezyderya nie doznawała zawrotu głowy ani nudności, jak inne dziewczęta. Rozrosła się jak dojrzała kobieta. Stała się zdrowszą, suknie pękały przy wspaniałym rozkwicie jej ciała. Od owego już czasu miała tę kibić okrągłą, swobodnie rozwiniętą, te członki szeroko osadzone, jak u starożytnego posągu, całą tę bujność tęgiego zwierza. Zdawałoby się, że wyrasta z użyźnionej ziemi swoch kurników, że wsysa żywotne soki przez swoje nogi, białe a mocne, jakby młode drzewa. I wśród rozkwitu żadne pożądanie cielesne się nie odezwało. Znajdowała ciągłe zadawolenie w poczucui mnożenia się dokoła siebie. Z pomiędzy kup gnoju, z pomiędzy parzących się zwierząt, wydzielała się fala rodzajności, wpośród której ona doznawała uciech płodności. Coś się w niej zadowalało, gdy niosły się kury; zanosiła samice królikowi, ze śmiechem pięknej, zaspokojonej dziewczyny; do-