Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 1.djvu/118

Ta strona została przepisana.

widoki panowały nad całą polityką, dodawały walce jeszcze większego rozgorączkowania.
W Izbie odbywały się posiedzenia burzliwe, a sprawa Grandmorrina nastąpiła jeszcze jakby dla obudzenia większej agitacji, opowiadania obiegały o niej najdziwaczniejsze, dzienniki podawały codzień nowe przypuszczenia, uwłaczające rządowi.
Z jednej strony dawano do zrozumienia, że ofiara, bywalec pałacu Tuilleries, dawny sądownik, kawaler legji honorowej, miljoner, oddawał się jaknajohydniejszej rozpuście, z drugiej strony, ponieważ śledztwo nie wyprowadzało tego najaw, zaczęto oskarżać policję i rząd o pobłażliwość, żartowano z tego legendowego zbrodniarza, co to nigdy go nie można odnaleźć.
Jeżeli było dość prawdy w tych napaściach, tem przykrzejsze stawały się do zniesienia.
Pan Denizet czuł też całą odpowiedzialność, na nim ciążącą.
Pan Denizet także się roznamiętniał, tembabdziej, że był neutralnym i że czekał z niecierpliwością na tego rodzaju sprawę, któraby wyprowadziła najaw wysokie przymioty sprytu i energji, jakie sobie przypisywał.
Syn zamożnego handlarza bydła, skończył kursa prawne w Caen i wstąpił do sądownictwa dosyć późno, gdzie pochodzenie jego wieśniacze, oraz bankructwo ojca, utrudniały mu awans.
Sekretarzem został w Bernay, potem w Dieppe w Hawrze, a teraz od ośmnastu miesięcy dopiero, mając już lat pięćdziesiąt, pełnił obowiązki sędziego śledczego w Rouen.
Bez majątku, nękany potrzebami, których nie mógł zaspokoić ze skromnej pensji, żył w tej zależności urzędowania źle płatnego, jakiej ulegają tylko