O! nie ma urlopu! Wyciągają człowieka tylko po to, ażeby mu dać różne zlecenia, a potem do budy.
Przez chwilą obaj urzędnicy patrzyli na siebie, kiwając głową. Ale już nic nie słyszeli, fortepian szatański zahuczał bardzo głośno. Siostry musiały razem walić w klawisze, śmiejąc się jeszcze głośniej i podniecając do śpiewu kanarki. Młodzieniec sam się rozweselił, ukłonił się i wszedł do mieszkania, a pomocnik zawiadowcy pozostał przez chwilą, wlepiwwszy oczy w balkon, skąd dolatywała ta wesołość młodości. Potem, podniósłszy oczy, zobaczył lokomotywą, którą zwrotniczy skierował na linją do Caen. Ostatnie płatki białej pary ginęły wśród gęstych kłębów dymu czarnego, plamiącego niebo. I on także odszedł po pokoju.
Przed kukułką na zegarze, wskazującym dwadzieścia minut na czwartą, Roubaud uczynił gest rozpaczliwy. Dlaczego, u djabła, Seweryna tak się spóźniała? Ona, jak tylko wejdzie do jakiego magazynu, to już wyjść z niego nie może. Dla oszukania głodu, który mu nurtował w żołądku, postanowił nakryć do stołu.
Dobrze znany mu był ten pokój obszerny o dwóch oknach, który służył zarazem za sypialnią, jadalnią i kuchnią, z meblami orzechowemi, łóżkiem, przykrytym wełnianą kołdrą czerwoną, z kredensem wysokim, stołem okrągłym i szafą normandzką.
Z kredensu wziął serwetą, talerze, widelce i noże, oraz dwa kieliszki.
Wszystko to odznaczało się czystością bez zarzutu, a jemu przyjemność sprawiało to gospodarowanie, bawiła go, radowała czystość nakrycia i, zakochany w swej żonie, sam się uśmiechał, na myśl, jakim szczerym wybuchnie ona śmiechem, gdy, otworzywszy drzwi, wszystko to zobaczy.
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 1.djvu/12
Ta strona została przepisana.