Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 1.djvu/152

Ta strona została przepisana.

wasz na badaniu mógł tylko powiedzieć jedno: żeście się z nim rozstali w południe i że odtąd już się z wami nie widział... Dowiedźcie mi wiec, żeście się położyli spać o godzinie szóstej.
— No, to trochę głupie, bo jakże ja mogę dowieść. Mieszkam w domu sam jeden, wśród lasu... Byłem tam.
Wtedy pan Denizet postanowił zadać stanowczy cios.
Twarz jego pod działaniem woli stawała się zupełnie martwą, ale usta natomiast się ożywiały.
— To ja wam powiem, coście porabiali w nocy 14 lutego... O godzinie trzeciej wsiedliście w Barentin na pociąg do Rouen, w celu, jakiego śledztwo nie mogło jeszcze ustanowić. Powrócić mieliście pociągiem z Paryża, który zatrzymuje się o godzinie dziewiątej minut trzy i byliście na peronie, pośród tłumu, kiedy zobaczyliście naraz pana Grandmorrina, siedzącego w przedziale. Zwróćcie na to uwagę, że przypuszam jaknajzupełniej, iż wcale nie było zasadzki, że myśl zbrodni zjawiła się wam dopiero wtedy. Wdarliście się do przedziału, dzięki zamieszaniu. czekaliście, aż się znajdziecie w tunelu Malaunay, ale źleście się obrachowali z czasem, bo pociąg już wyjechał z tunelu, kiedy wyście to robili... I wyrzuciliście trupa, poczem wysiedliście w Barentin, pozbywszy się również kołdry podróżnej... Oto coście porabiali!
Śledził najlżejsze poruszenia na rumianej twarzy Cabucha i porządnie się zirytował, kiedy ten, i początku, słuchając uważnie, w końcu parsknął szczerym śmiechem.
— Co pan opowiada? a to co?... Gdybym zrobił, tobym powiedział.
Potem dodał spokojnie: