Ta strona została przepisana.
nym liścikiem, który znalazł w papierach prezes# Grandmorrina.
Podobieństwo było zupełne.
Złożył go troskliwie i schował, bo chociaż nie pisnął o nim ani słowa sędziemu, myślał jednak, że taką broń należy skrzętnie zachować.
Że zaś jednocześnie nasunęła mu się przed oczy twarzyczka tej kobiety, wzruszył ramionami pobłażliwie i drwiąco.
— Oj! te kobietki, ile one mogą, kiedy zechcą!
KONIEC TOMU PIERWSZEGO.