Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 1.djvu/19

Ta strona została przepisana.

za odwagę i t. p. A z tem wszystkiem, moja droga, gdybyś ty nie była moją żoną i gdyby Grandmorin nie był bronił mej sprawy, z życzliwości dla ciebie, miałbym się spyszna, przeniesionoby mnie za kare na jaką odludną stacyjkę.
Uporczywie patrzyła w przestrzeń i wyszeptała, Jakby mówiąc do siebie:
— O, ten człowiek bardzo dużo może...
Nastała cisza; siedziała z rozszerzonemi oczyma, zapatrzonemi w dal, przestawszy jeść. Zapewne stanęły jej przed oczyma wspomnienia dzieciństwa, tam, w zamku Deauville, o cztery mile od Rouen. Matki nie znała nigdy. Kiedy ojciec jej, ogrodnik Aubry, umarł, zaledwie rozpoczynała trzynaście lat i wówczas prezes, już wdowiec, wziął ją dla towarzystwa swej córki, a obie zostawały pod opieką jego siostry, pani Bonnehon, wdowy po fabrykancie, do której dziś należał zamek. Berta, starsza od niej o dwa lata, wyszła za mąż w pół roku później i zaślubiła pana de Lachesnaye radcę trybunału w Rouen, małego człowieczka, suchego i pożółkłego. Jeszcze przed rokiem prezes znajdował się na czele tego trybunału miejscowego, następnie zaś podał się do dymisji, po wspaniałej karjerze. Urodzony w r. 1804, został podprokuratorem w Dignes zaraz po r. 1830, potem w Fontainebleau, potem w Paryżu, wreszcie prokuratorem w Rouen. Bogaty na kilka miljonów, należał do rady generalnej od r. 1855, a w dniu wyjścia do emerytury, zaszczycony został krzyżem legji honorowej. I jak tylko najdawniej przypominała go sobie, widziała go zawsze takiego, jak teraz jeszcze, rzeźkiego, żwawego, z włosami stojącemi do góry, starannie wygolonego, z twarzą kwadratową, którą, nos gruby i oczy niebieskie,