Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 1.djvu/35

Ta strona została przepisana.

wstręt go przejmował znów dla samego siebie, bo czuł, że tego nawet nie uczyni.
Wiec co? Poddać się tej ohydzie; odwiezie z powrotem tą kobietę do Hawru i będzie spokojnie żył z nią, jak gdyby nic nie zaszło. Nie! nie! raczej niech umrą oboje, natychmiast!
Taka go zdjęła rozpacz, że krzyknął głośno, obłędnie:
— Co ja teraz zrobię?
Seweryna, siedząc na łóżku, śledziła go wciąż rozszerzonemi źrenicami. Przy łagodnem przywiązaniu towarzyszki, jakie miała dla niego, litowała się już nad nim wobec niezmiernej boleści, jaką w nim widziała.
Obelgi, uderzenia, byłaby mu wybaczyła, gdyby to uniesienie szalone nie było jej tak zaskoczyło znienacka, tak, że i teraz nie mogła jeszcze oprzytomnieć zupełnie.
Ona, uległa, bierna, która tak młodą będąc, poddała się pragnieniom starca, a później zgodziła na małżeństwo, ażeby wszystko naprawić, nie mogła zrozumieć takiego wyrzutu zazdrości za dawne winy, za które żałowała i nawpół świadoma swego występku, ani niezepsuta nawskroś, ani też niedojrzała jeszcze do namiętności, pomimo wszystko, przyglądała się mężowi, chodzącemu po pokoju, tak, jakby patrzyła na wilka, albo na inne zwierzę.
Co się w nim działo?
I przestraszało to ją najbardziej, że czuła w nim zwierzę, które podejrzewała od trzech lat, przy głuchem jego warczeniu, a które dzisiaj zerwało się z łańcucha i rozwścieczone gotowe było gryźć.
Co mu powiedzieć, ażeby zapobiedz nieszczęściu?
Za każdym razem, gdy zawracał, znajdował się przy łóżku, obok niej.