Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/116

Ta strona została przepisana.

wiek uczuciem, tak nagle wzbudzonem tak gwałtownie zadraśniętem.
Nadkonduktor dał sygnał, Liza odpowiedziała, gwiżdżąc długo, żałośnie. Jakób ruszył, pojechał i zatrzymał się dopiero w Rouen.
Szósta minęła, cienie nocy spowijały powoli wieś, pokrytą śniegiem. Na tle tem jasnem odbijał tylko czarny dom w Croix-de-Maufras, stojący trochę z boku, z kartą na ścianie frontowej, na której wielkiemi literami wypisane były wyrazy: „Do sprzedania“.




IV.

Do Paryża pociąg przybył koło godziny jedenastej. Musiano zatrzymać się w Rouen przez dwadzieścia minut, ażeby podróżni mogli zjeść obiad.
Seweryna skorzystała z tego czasu i wysłała depeszę do męża, uprzedzając go, iż powróci do Hawru dopiero nazajutrz wieczorem.
Uśmiechała jej się myśl spędzenia nocy w Paryżu, w pokoju zamkniętym, swobodnie, bez przeszkody.
Pomocnikowi Jakóba przyszedł w czasie drogi pewien pomysł do głowy. Żona jego, mama Wiktorja, leżała od tygodnia w szpitalu, upadając bowiem skaleczyła się mocno w nogę, on zaś przez ten czas nie sypiał w domu.
Zaproponował więc swemu przełożonemu, że mógłby swe mieszkanie ofiarować pani Roubaud.