Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/14

Ta strona została przepisana.

przy zręcznych pytaniach sekretarza ministerjum; wyspowiadał się, jaką przykrość radzie zarządzające sprawiał proces Grandmorrina.
Przedewszystkiem dzienniki żaliły się na brak bezpieczeństwa dla pasażerów, jadących pierwszą klasą. Potem cały personel zamieszany był w tą awanturę, kilku urzędników miano w podejrzeniu, nie licząc tego Roubauda, najbardziej skompromitowanego, który lada chwila mógł być aresztowany.
Wreszcie obiegały pogłoski o rozpuście, o potwornie niemoralnych obyczajach prezesa, członka rady zarządzającej, przez co zarzuty te spadały i na całą radę.
Ta zbrodnia, obmyślana przez nic nie znaczącego pomocnika zawiadowcy, historja pokątna i brudna, wywołała poważne zawikłanie i wstrząsnęła tą ogromną machiną eksploatacji kolei żelaznej i zahaczyła nawet o jej najwyższą administrację.
Wstrząśnienie sięgało i wyżej, udzieliło się ministerjum, zagroziło sprawom państwa, rządowi w bieżącej dobie słabości politycznej, a pora była krytyczna, najmniejsza gorączka sprowadzić mogła rozkład wielkiego ciała społecznego.
Kiedy więc pan Canny-Lamotte dowiedział się od swego gościa, że rada zarządzająca postanowiła dać dymisję Roubaudowi, żywo powstał przeciw temu zamiarowi.
Nie! nie! byłoby to najniezręczniejszym krokiem, wywołałoby to jeszcze większą wrzawę w prasie, która niezawodnie przedstawiłaby pomocnika zawiadowcy, jako ofiarą polityczną.
Wszystkoby zaskrzypiało od dołu do góry, i Bóg wie do jakich przykrych odkryć możnaby wtedy dojść dla jednych i dla drugich: