Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/141

Ta strona została przepisana.

Przed oczyma przesuwała mu się scena morderstwa ze wszystkiemi szczegółami. Nóż wpijał się w gardło uderzeniem głuchem, krótkiem, ciało drgnęło trzy razy, życie uchodziło wraz ze strumieniem krwi letniej.
Zdawało mu się, iż czuje tę krew na swoich rękach. Daremnie odpędzał od siebie to widziadło! Powracało ono ciągle i zawsze w jednakowy sposób. Po raz dwudziesty, trzydziesty, nóż wpijał się w gardło, ciało wydawało trzy drgnienia!...
Widmo to dręczyło go, dusiło, przyprawiało o szaleństwo.
A!... uderzyć tak raz jeden nożem!... Zadowolić tę żądzę, nurtującą go oddawna!... dowiedzieć się, jakie to wywołuje wrażenie!... Odczuć tę minutę, w której żyje się dłużej, niż w przeciągu całego istnienia!...
Widząc, że wszelkie wysiłki na nic się nie zdadzą, oddał się na łup temu widmu upartemu. Czuł tę olbrzymią pracę, jaka dokonywa się w jego mózgu, słyszał prawie turkot jej maszyny ruchliwej.
Widmo to prześladuje dzisiaj myśli jego nie po raz pierwszy. Zna on się z nim oddawna, od najpierwszej młodości.
A jednak zdawało mu się, iż był wyleczonym, że ta żądza wygasła już w nim oddawna, od chwili, gdy odezwała się miłość dla Seweryn. A oto teraz uczuł ją tak gwałtowną jak nigdy jeszcze, i co ją wywołało?... opowiadanie o morderstwie.
Odsunął się od Seweryny, dotknięcie jej paliło go jak ogień.
Nieznośne gorąco przebiegało wzdłuż jego pleców, zdawało mu się, iż miljony szpilek kłuje go w piersi, w kark, w głowę.
Zaczął się obawiać o swoje ręce. Splótł je sil-