Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/147

Ta strona została przepisana.

wyszła na stację i, nie idąc lecz biegnąc, podążyła do okienka kasy kolei obwodowej i kupiła bilet pierwszej klasy do Auteuil.
Jakób kupił takiż sam dla siebie, ścigał ją krok w krok na sali poczekalnej, na peronie przed stacją, aż do przedziału w wagonie, gdzie usiadł obok niej.
Pociąg niebawem ruszył w drogę.
— Mam czas — pomyślał — zabiję ją w tunelu.
W przedziale tym była tylko jakaś stara dama.
W chwili gdy pociąg ruszał, usadowiła się naprzeciw Jakóba i nieznajomej.
Rozejrzawszy się po wagonie, spojrzała na młodą kobietę i nagle zawołała.
— A to pani?!... dokąd to pani jedzie tak wcześnie?
Zapytana wybuchnęła głośnym śmiechem i odpowiedziała z komicznym ruchem rozpaczy:
— Widocznie nigdzie ruszyć się nie można, aby kogoś ze znajomych nie napotkać, Ale mam nadzieję, że mnie pani nie zdradzi... Jutro imieniny mojego męża, dziś więc, skoro tylko wyszedł na miasto za interesami, wymknęłam się pocichutku z domu i jadę do Auteuil, do ogrodnika, który sprzedaje specjalny rodzaj storczyków. Mąż mój widział je raz i odtąd marzeniem jego jest mieć ten kwiat w domu. Chcę kupić tę roślinę wymarzoną i ofiarować mu ją na imieniny... To się dopiero ucieszy! pojmujesz pani.
Stara dama kiwnęła głową z wyrazem współczucia i dobroci.
— A mała zdrowa?
— Mała?... a! to rozkosz prawdziwa... Wiesz pani? tydzień temu odłączyłam ją od piersi... a! gdybyś pani mogła widzieć, jak ślicznie zjadła mle-