Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/154

Ta strona została przepisana.

W chwili, gdy żegnali się po raz ostatni i Jakób miał już odejść do magazynów kolejowych, pochwyciła go raz jeszcze w objęcia i okryła pocałunkami.
— Najdroższy!... kochaj mnie... Ja kochać cię będę bardziej... bardziej jeszcze!... O!... jakże będziemy szczęśliwi!...




V.

Dni następnych w Hawrze Seweryna i Jakób postępowali jak można najostrożniej.
Obawiali się cokolwiek. Ponieważ Roubaud wiedział o wszystkiem, a zatem może mu przyjdzie chęć szpiegować ich, czatować, pochwycić i zemścić się gwałtownie, okrutnie. Znali przecież dawniejszą jego zdolność do szalonych wybuchów zazdrości, jego brutalne postępowanie z Seweryną.
I rzeczywiście zdawało im się, iż od niejakiego czasu Roubaud stał się ciężkim, prawie niemym, a na wszystko spoglądał wzrokiem pomieszanym.
Bezwątpienia knuje on jakiś podstęp, jakąś zasadzkę, w którą pragnie ich pochwycić i dostać w moc swoją.
Toteż w ciągu pierwszego miesiąca widywali się wśród tysiącznych ostrożności, i to tylko przelotnie.
Roubaud tymczasem coraz częściej wymykał się z domu. Może naumyślnie ulatnia! się tak, aby kiedykolwiek wpaść niespodzianie i schwytać ich w