pół godziny powrócił, nie mógł się jednak zdecydować.
Wieczorem, przyszedłszy do kawiarni kupieckiej, został tam już pana Cauche.
Bojąc się, aby mu nie przypomniano długu niezapłaconego, a przytem chcąc się pochwalić, wydobył z kieszeni bilet tysiącfrankowy i podał go gospodyni, z prośbą o zmianę.
Gospodyni nie miała drobnych, posłała więc chłopca usługującego do składu tytoniu.
Śmiano się i żartowano z powodu tego biletu, który był zupełnie nowy, a jednak nosił datę dziesięć lat wcześniejszą.
Komisarz bezpieczeństwa, oglądając go pod światło, zauważył wesoło, iż musiał prawdopodobnie cały ten czas przeleżeć w jakiej głębokiej dziurze.
Uwaga ta nastręczyła kochance kapitana rezerwy sposobność do opowiedzenia bardzo długiej historji o majątku ukrytym, a później znalezionym pod marmurową posadzką.
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/160
Ta strona została przepisana.
KONIEC TOMU DRUGIEGO