Seweryna o godzinie trzy kwadranse na trzecią pośpieszyła już na ulicę Cardinet, gdzie się umówiła z Jakóbem.
Mieszkał tu wysoko, w małym pokoju, a właściwie tylko w nim sypiał, i to nie codzień, bo dwa razy na tydzień spędzał noc w Hawrze, od pociągu wieczornego do rannego.
Tego dnia jednak, przemokły na deszczu, przyszedł, rzucił się na łóżko i zasnął.
Seweryna może byłaby nań czekała daremnie, gdyby nie zobaczył jej na dole, na chodniku, wyglądając oknem z poddasza.
— A! nareszcie jesteś pani — zawołała, ujrzawszy go wychodzącego z bramy domu. — Lękałam się już, czym źle nie zrozumiała... Wszak powiedziałeś mi pan, że na rogu ulicy Saussure...
I nie dając mu odpowiedzieć, podniosła oczy wgórę i zapytała:
— Więc to tam pan mieszka?
W istocie, nie uprzedzając wcale, oznaczył jej spotkanie przed bramą swego domu, gdyż biuro, dokąd mieli iść razem, znajdowało się prawie naprzeciwko.
Pytanie jej zakłopotało go wszakże; zdawało mu się, że posunie swoją poufałość tak daleko, iż będzie chciała zobaczyć jego pokój.
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/5
Ta strona została przepisana.
VI.