Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 2.djvu/89

Ta strona została przepisana.

wagonu, gdzie zawsze siadała, aby być o ile możności najbliżej niego, rzucił jej błagalne spojrzenie.
Zrozumiała je i cofnęła się szybko, aby nie wystawiać twarzy na działanie wiatru mroźnego.
On, myśląc o niej, pracował ze zdwojoną gorliwością.
Po chwili dostrzegł, że śnieg nagromadzony wstrzymuje nie tyle koła maszyny, które mogły się przerznąć przez śnieg nawet najgłębszy, ile popielnik.
Masa śniegu pchana siłą zbiła się jak kamień i tworzyła przeszkodę nie do przebycia.
Nagle przyszła mu myśl do głowy.
— Trzeba odśrubować popielnik.
Nadkonduktor z początku oparł się temu zamiarowi. Jakób zostawał pod jego rozkazami, bez jego pozwolenia nie mógł nic uczynić.
Zachodziła obawa, że przez odśrubowanie popielnika, maszyna może uledz uszkodzeniu.
Po długich nareszcie perswazjach nadkonduktor dał się przekonać.
— Ale pan bierzesz to na swoją odpowiedzialność.
Odśrubowanie nie było rzeczą łatwą.
Jakób i Pecqueux wyciągnięci na plecach, leżeli pod maszyną na śniegu, topniejącym pod nimi, i dłubali, kręcili, odkręcali przeszło pół godziny. Szczęściem, że w skrzynce z przyrządami znaleźli to, co im było gwałtem potrzebne.
Narażając się na spalenie lub uduszenie, po strasznych wysiłkach nareszcie dokonali, czego chcieli.
Popielnik został odczepiony, leżał już pod maszyną na ziemi. Trzeba go było stamtąd wyciągnąć,