tu zostaniesz, samobójstwo nie będzie tak jasno wyglądać; mógłby ktoś rzucić podejrzenie i po co? Trzeba koniecznie, żebyś wyjechał. Dobrze?... Jutro pojedziesz otwarcie, żeby o tem wiedzieli wszyscy, Cabuche, Misard, w razie wypadku mogliby poświadczyć, że cię tu nie było. Wsiądziesz do pociągu w Barentin, zatrzymasz się w Rouen, pod jakimbądź pozorem, a potem, skoro tylko noc zapadnie, powrócisz. Ja cię wpuszczę drzwiami od tyłu. Masz, cztery mile do przebycia, możesz być z powrotem za trzy godziny... No, teraz już zdaje mi się, że wszystko ułożone jak najdokładniej. Plan cały masz gotów, jeżeli tylko chcesz.
— Ależ tak, tak; chcę koniecznie.
Jakób także zaczął teraz rozmyślać. Przez chwilę nie mówili ani słowa; ciszę tę przerwała Seweryna..
— A!... a powód, dla jakiego sprowadzić należy tu Roubauda? Mógłby wyjechać dopiero pociągiem o ósmej wieczorem, skoro ukończy służbę: przyjechałby zatem tutaj o dziesiątej... to najlepsza pora... Ale powód.. Mam... mam... mam!... ten jakiś pan, który chce kupić Croix de-Maufras, mówił mi o nim Misard, ma przyjechać pojutrze zrana!... Doskonale się składa. Wyślę do Roubauda depeszę zrana, że jego obecność jest niezbędną. Ty pojedziesz po południu, wreszcie zanim on przyjedzie... Znakomicie... Noc ciemna, księżyc nie świeci...
Wszystko nam sprzyja!...
— Rzeczywiście...
I wśród tych rozmyślań, przerywanych pocałunkami i pieszczotami, zasnęli.
Jakób spał snem głębokim; gdy zbudził się około dziesiątej, Seweryny nie było w pokoju; ubierała się u siebie, po drugiej stronie sieni.
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/108
Ta strona została przepisana.