wy... obok kobiety ukochanej... zresztą jedyny to sposób wyleczenia się ze swej słabości strasznej, na której wspomnienie wstrząsa się cały...
A słabość ta, przed chwilą jeszcze, odezwała się całą siłą... Ujrzawszy Sewerynę rozebraną, już myślał, że się to wszystko inaczej skończy... odczuł to straszne drżenie, wywoływane zawsze widokiem ciała obnażonego. A w chwili takiej nie mógł odpowiadać za siebie; widok podobny każe mu zapomnieś o wszystkiem.
I przez chwilę kusiło go coś gwałtownie... ona rozebrana... na stole nóż błyszczący... Ale na szczęście uspokoił się, a teraz... teraz jest zupełnie silny, nie czuje ani drżenia, ani zwykłych objawów niemocy i upadku woli. A zatem będzie mógł... zrobi to, co zrobić trzeba koniecznie.
I czekał dalej na swą ofiarę, chodząc wciąż po pokoju od drzwi do okna, i odwracając się za każdym razem, ilekroć przechodził koło łóżka, którego nie chciał wcale widzieć.
Seweryna leżała nieruchoma, ścigając tylko wzrokiem Jakóba i obawiając się, aby w ostatniej chwili nie zabrakło mu siły, tak, jak to już się stało raz w Hawrze. Skończyć raz z tem wszystkiem i rozpocząć życie na nowo, to jedyne marzenie, przejmujące całą jej istotę.
Chciała się pozbyć Roubauda, bo jej przeszkadzał, zdawało jej się to całkiem naturalnem. Zresztą, przecież to konieczne do jej szczęścia i do szczęścia człowieka, którego kocha.
Zbrodnia zamierzona nie wzburzała bynajmniej jej sumienia. Musiała rozmyślać nad wszelkiemi szczegółami morderstwa, aby wywołać w sobie uczucie pewnego wstrętu.
W chwilach jednak, gdy widok krwi zacierał
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/115
Ta strona została przepisana.