Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/130

Ta strona została przepisana.

przecież oskarżają go, że namówił Cabucha, do zamordowania tej biednej kobiety, tak... i to z powodu jakichś tam interesów pieniężnych, czy coś podobnego, bo sama nie wiem na pewno... zdaje sią, że znaleźli u Cabucha zegarek prezesa Grandmorrina, wiecie?.. tego jegomościa, co go to zabili przed ośmnastu miesiącami. I to akurat tak się jakoś zgadza ta dawna awantura z tem świeżem morderstwem, że sąd połączył obie sprawy... a!... to przecie cała historja!... Ja wam tego nie potrafię wytłomaczyć, jak należy, ale to wszystko było opisane w gazecie, na całych dwóch stronach.
Jakób roztargniony nie zważał wcale na te gęganinę Filomeny.
— Po co sobie nad tem łamać głową? — odezwał się nareszcie — czy nas to obchodzi? Jest sprawiedliwość i sądy nie potrafią wyświetlić całej prawdy, to cóż my na to poradzić możemy?...
Pomimo jednak wysilonego spokoju, na jaki z trudnością się zdobywał, policzki jego zbladły. Zapatrzył się gdzieś w dal nieskończoną i po chwili milczenia dodał:
— W tem wszystkiem żal mi tylko tej nieszczęśliwej kobiety!... Oj, biedna ona, biedna!...
— Co do mnie — zakończył Pecqueux gwałtownie — gdyby się kto poważył dotknąć kobiety, którą ja kocham, zabiłbym go bez najmniejszego wahania, i jego i ją także... Potem niechby mi nawet ucięli głowę... wszystko mi jedno!...
I znów zapanowało długie milczenie.
Filomena nalewając po raz drugi małe kieliszki wzruszyła pogardliwie ramionami. W głębi jednak była wzburzona i przypatrywała się z ukosa palaczowi.
Wyglądał on strasznie zaniedbany, brudny,