Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/14

Ta strona została przepisana.

— Ten człowiek już z sobą skończył.
W tej kwestji zgadzali się na jedno. Mąż, zabijający jednego kochanka, a tolerujący innego, może budzić tylko odrazę.
Gdy człowiek dochodzi do tego stopnia, znaczy to, iż zanurzył się w błoto i może się walać po wszelkich rynsztokach.
Od tego dnia Jakób i Seweryna byli zupełnie swobodni, nie zwracali uwagi na Roubauda.
Teraz jednk, gdy mąż ich wcale nie obchodził, inny znów mieli kłopot, a mianowicie, szpiegowanie ze strony pani Lebleu, sąsiadki, która wiecznie stała na czatach. Musiała się ona czegoś domyślać.
Daremnie Jakób tłumił odgłos swych kroków. Za każdą wizytą widział, jak drzwi uchylają się nieznacznie, a przez maleńką szparę wygląda oko ciekawe.
To stawało się coraz bardziej nieznośnem; nie śmiał już przychodzić na górę, jeżeli się bowiem odważył, zaraz wiedziano o jego przybyciu, koło dziurki od klucza znalazło się nawet ucho, zdradzające się szmerem, tak, że nie można się było pocałować, ani nawet rozmawiać swobodnie.
Seweryna, rozdrażniona temi przeszkodami, jakie stawiano jej miłości, rozpoczął dawną walkę przeciw Lebleu chcąc odebrać im mieszkanie.
Wiadomem było powszechnie, iż mieszkanie to prawnie należało do pomocnika zawiadowcy.
Nie chodziło Sewerynie o widok wspaniały, o te okna na dworzec, gdzie odjeżdżały pociągi, i na wyżyny lgounville.
Jedyną przyczyną jej żądania, o czem zresztą nikomu nie mówiła, było to, iż mieszkanie miało drugie wyjście, drzwi otwierające się na schody służbowe.