Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/140

Ta strona została przepisana.

O chustce i rękawiczkach nie wiedział, o zegarku również nic nie wiedział. Ciągłe badania zmęczyły go do tego stopnia, iż pragnął spokoju za jakąbądź cenę.
Jeśli chcą koniecznie jego głowy, dlaczego nie wysyłają go na gilotynę. Niech się to już raz skończy... byle prędko.
Pan Denizet kazał nazajutrz arbsztować Roubauda. Uczynił to powodowany właściwem sobie przewidywaniem, nie mając nawet na razie przyczyn wystarczających. Znalazł je jednak bardzo prędko.
Niedarmo przeczuwał, że Roubaud jest główną sprężyną tej całej sprawy, iż on jest maszyną działającą, choć niewidoczną. Natychmiast po zaaresztowaniu przeprowadził osobiście rewizję w jego mieszkaniu i znalazł to, co mu koniecznie było potrzebnem. Był to mianowicie akt, podpisany przez Roubauda i Sewerynę w ośm dni po objęciu Croixde-Maufras, przed notarjuszem Colinem w Hawrze, mocą którego folwark, po śmierci jednej z osób podpisanych, przechodził na wyłączną własność drugiej.
Od tej chwili cała sprawa wydała się tak jasną, cały gmach oskarżenia był tak mocno zbudowany, iż prawda nawet, wobec tego byłaby nieprawdopodobną, gdyż zawierała nielogiczności i niekonsekwencje, od których dowodzenia sędziego śledczego, zupełnie były wolne. A dowodzenie to streszczało się w następujących słowach:
Roubaud był nikczemnikiem, który nie śmiąc sam zabijać, posłużył się dwukrotnie ramieniam Cabucha, tego zwierzęcia gwałtownego.
Pierwszym razem, chcąc jaknajprędzej odziedziczyć majątek po prezesie Grandmorrin, o którego testamencie zawczasu już był uwiadomiony, a znając