Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/143

Ta strona została przepisana.

obu wypadkach, on, Roubaud jest winien, gdyż tamten zabijał na jego rachunek i w jego interesie?...
Ta awantura zawiła, w ten spób przedstawiona, osłupiła go, a zarazem wzbudziła w nim nieufność. Nie ulega najmniejszej wątpliwości... zastawiono nań zasadzkę. Sędzia kłamie naumyślnie, aby z niego wydobyć wyznanie dawniej zbrodni, półtora roku temu dokonanej.
Skoro go tylko zaaresztowano, domyślał się, iż dawna sprawa wypłynie na wierzch. Skonfrontowany z Cabuchem oświadczył, iż go nie zna zupełnie. Gdy jednak powtórzył swe zeznanie, w jaki sposób zastał go nad trupem Seweryny, kamieniarz uniósł się i musiano go siłą powstrzymać, aby się nie rzucił na Roubauda.
Na pana Denizet scena ta zrobiła wrażenie, iż dwaj wspólnicy zbrodni namyślnie udają nieprzyjaźń względem siebie.
Trzy dni jeszcze ciągnęły się badania. Roubaud zmęczony nie odpowiadał już ani słowa. Nareszcie czwartego dnia, zniecierpliwiony już do najwyższego stopnia, chcąc raz już nareszcie skończyć z tem wszystkiem, ustąpił głuchej potrzebie wypowiedzenia wszystkiego.
To milczenie ciągłe dręczyło go już od dłuższego czasu, chciał mówić, chciał podzielić się z kimkolwiek swą tajemnicą, i teraz w uniesieniu, opowiedział panu Denizet prawdę, nic więcej jak tylko prawdę, najszczerszą prawdę.
Tego dnia właśnie sędzia śledczy wysilił cały swój dowcip, chcąc wydobyć z oskarżonego ostateczne zeznanie: Otoczył go taką matnią zapytań, zapędził go w tak dobrze zastawioną zasadzkę, iż najpewniejszym był zwycięstwa.
Istotnie też Roubaud z miną człowieka, dopro-