Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/147

Ta strona została przepisana.

ryża, przedstawi! się na ulicy du Rocher, w prywatnem mieszkaniu generalnego sekretarza, pana Camy-Lamote.
Zastał go w gabinecie, opartego o stół, z miną poważną, zamyśloną, zmęczoną. Pan Camy-Lamote, sceptyczny jak zawsze, zastanawiał się właśnie nad całą tą sprawą i przeczuwał, że pod tą nawałnicą pochwał ukrywa się niedaleki upadek rządu, któremu od lat tylu służył.
Od dwóch dni wrzała w nim walka wewnętrzna. Nie wiedział jeszcze, jaki użytek zrobić ma z listu Seweryny, który zachował do tego czasu. List ten byłby obalił za jednym zamachem cały akt oskarżenia i poparł opowiadanie Roubauda dowodem, nieulegającym wątpliwości. Nikt na świecie nie wiedział o tym małym świstku papieru, od niego tylko zależało zniszczyć go, lub przedstawić sądowi.
Dzień przedtem cesarz Napoleon wezwał go do siebie i wypowiedział wyraźnie żądanie, aby sprawa cała, wskutek zainteresowania ogólnego, jake wzbudziła, weszła na właściwe tory, bez względu nawet na to, czy kto z podwładnych mu urzędników na tem ucierpi.
Jakkolwiek sekretarz generalny nie odczuwał wyrzutów sumienia, gdyż wszystkie sprawy tego świata przedstawiały się w jego pojęciu jako prosta kwestja mechaniczna, a jednak rozkaz otrzymany wzruszył go nieco. Zapytywał sam siebie, czy ma do tego stopnia przywiązany być do swego władcy, ażeby nawet dla jego dobra okazać się nieposłusznym?...
Nad tem właśnie zastanawiał się pytaniem, gdy zaanonsowano pana Denizet.
— A co? mój węch mię nie omylił. To Cabu-