Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/153

Ta strona została przepisana.

Z równą ciekawością przyglądano się także obrońcy Cabucha, adwokatowi, przybyłemu z Paryża. Na ławach sędziów przysięgłych zasiadło dwunasu obywateli z Rouen, ubranych poważnie, czarno.
W chwili, gdy wszedł cały komplet sędziów, na sali powstał szmer tak wielki, że przewodniczący zmuszony był zagrozić, iż jeżeli pobliczność nie uciszy się natychmiast, zmuszony będzie opróżnić audytorjum.
Nareszcie zaczęły się rozprawy. Sędziowie przysięgli złożyli uroczystą przysięgę, a wezwanie świadków znów wzbudziło ciekawość olbrzymią, objawiającą się głośnym szmerem. Z pomiędzy świadków, Jakób najbardziej zainteresował wszystkich, a szczególnie kobiety, które nie spuszczały zeń oczów. Ukazali się i oskarżeni, każdy w towarzystwie dwóch żandarmów.
Publiczność zaczęła cicho czynić pomiędzy sobą uwagi, co do fizjognomji Cabucha i Roubauda. Dojrzano w ich oczach wyraz dziki, nikczemny, według ogólnego zdania, nawet z pozoru wygląd mieli opryszków.
Roubaud ubrany czarno, czysto, choć nieco niedbale, zdziwił wszystkich, że wyglądał tak staro i że był tak strasznie tłusty. Podobna tusza nie zgadza się w pojęciach ogółu z charakterem zbrodniczym; ludzie tłuści zazwyczaj bywają spokojni, łagodni, a przedewszystkiem dobroduszni.
Co do Cabucha, ten zupełnie wyglądał tak, jak go sobie wyobrażano. W bluzie długiej niebieskiej, z pięściami olbrzymiemi, szczękami szerokiemi, przedstawiał typ, jeśli nie zbrodniarza, to przynajmniej człowieka, z którym spotkanie w lesie nie należy do zbyt wielkich przyjemności.
Rozpoczęto badanie. Cabuche na wszystko od-